Większości ludzi pierniczki kojarzą się ze świętami. Zapach korzennych przypraw, dekorowanie (przecież bez okazji się nie chce!), wieszanie ich na choinkę - oto ciasteczkowa kwintesencja Bożego Narodzenia.Ale przecież święta, to tylko kilka dni. Nieważne ile zje się w tym czasie słodyczy - to zawsze za mało! Postulując przedłużenie okresu pierniczkowego panowania na całą zimę (niczym wszak nie ustępują kawie cynamonem czy grzańcom), prezentuję Wam przepis pani Doroty (http://mojewypieki.com) - z drobnymi uwagami.
Niewątpliwą zaletą tego przepisu jest to, że pierniczki są od razu gotowe do spożycia - miękkie, pachnące, pyszne.
Pierniczki:
2 szklanki mąki pszennej
2/3 szklanki mąki żytniej
2 duże jajka
3/4 szklanki cukru pudru
100 g masła (w wersji studenckiej z powodzeniem można je zastąpić margaryną)
5 łyżek miodu
1 łyżka przyprawy do piernika (ilość tę można nieznacznie zwiększyć, ale uważajcie, żeby nie przesadzić ;))
1 łyżka kakao (jeśli dodacie więcej, pierniczki będą ciemniejsze)
1 łyżeczka sody oczyszczonej
Wszystkie składniki wsypać do naczynia, wymieszać i wyrobić. Jeśli ciasto będzie się bardzo kleić, możecie dodać jeszcze trochę mąki.
Posypać blat, stolnicę, czy czego tam używacie mąką. Ciasto rozwałkować... no właśnie. I tu zdania są podzielone :) Autorka przepisu pisze, żeby nie cieniej niż 4 mm. Na podstawie tegorocznych doświadczeń stwierdzam: bez szkody dla smaku i wyglądu pierniczków można rozwałkować ciasto cieniej.
Wykrawać pierniczki (brak foremek nie jest wymówką!). Układać je na blasze w niewielkich odstępach. Piec w temperaturze 180ºC przez około 8-10 minut (w zależności od grubości ciasta można ten czas jeszcze odrobinę skrócić. Studzić na kratce, a jeśli jest Wam bardzo pilnie potrzebna - na talerzu.
Dekoracja:
1. Wersja dla leniwych:
a) polewa czekoladowa (kupna albo zrobiona samodzielnie - z czekolady roztopionej z masłem lub masła, kakao i cukru)
b) lukier (wersję podstawową - cukier + woda - proponuję uzupełnić odrobiną masła; lukier będzie wtedy delikatniejszy, nie będzie się tak kruszył)
2. Wersja dla pracusiów albo ludzi z wizją:
Lukier z białek:
- białko z jednego jajka
- szklanka cukru pudru
Białko ubić na sztywno (można dodać szczyptę soli). Pod koniec ubijania powoli dodawać cukier puder.
Jeśli lukier jest za rzadki* (białko białku nierówne), należy dodać więcej cukru pudru.
Lukier "nakładamy" za pomocą tego, co akurat jest pod ręką - może to być oczywiście rękaw cukierniczy, ale nadają się również: rożek z papieru do pieczenia, woreczek z odciętym rogiem (dziurka musi być bardzo mała!), strzykawka. Co tylko przyjdzie Wam do głowy :)
Moja rada: na dekorację zarezerwujcie sobie duuuużo czasu (nie wiadomo kiedy znika).
________________
* sprawdzicie to nakładając odrobinę lukru za pomocą wykałaczki - jeśli się nie rozlewa, to możecie przystąpić do dekorowania :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz